Coś drgnęło:)
Witajcie drodzy blogowicze. Po tym dłuuuugim odpoczynku wracam do pisania, bo chyba wkońcu będzie o czym. Nie pisałam od jesieni bo nie miałam o czym. Prace stanęły bo skończyła się kasa, bo miała przyjść zima, bo urodziła się Kaja, jednym słowem przyszedł czas na odpoczynek. Mąż oczywiście regularnie na działeczce bywał. Skończył ogrodzenie, zrobił wiatę na drewno, które wokół domu się plątało i inne kosmetyczne prace.
Teraz wiosna więc lada dzień będziemy testować naszą instalację hydr., musi tylko jakiś specjalista podłączyć nam gaz do domu, żeby uruchomić piec. Jak nic nie będzie cieknąć robimy wylewki i zabieramy sie do dalszej pracy (jest bowiem szansa na świeżą kaskę).
Przez całą zimę ogłaszaliśmy się też że przyjmiemy ziemię do podwyższenia działki i kilka osób dzwoniło, ale dopiero wczoraj zadzwonił pan z którym dobiliśmy targu. Dziś przyjechało pierwsze 5 wywrotek, mąż mówi że pierwszej klasy to to ziemia nie jest, ale cóż chcieć za 50pln per wywrotka. Martwi mnie tylko że już całe popołudnie pada i jak tak dalej pójdzie to jutro na tą działkę nie wiadą, albo wiadą i nie wyjadą....:(
No ale tym będę się martwić jutro.
Dziś pierwszy raz od dawna znów żyję tylko budową:)